Trochę musieliście poczekać, ale wreszcie udało się przygotować rzetelne treści, zapraszam Was na drugi wpis o dekoloryzacji oraz pierwszy o tonowaniu włosów moimi niepopularnymi, ale jakże skutecznymi sposobami.
Pierwszy wpis o dekoloryzacji powstał na początku mojego blogowania, czyli gdzieś w okolicach 2013-2014 r. i mimo, iż metoda tam przedstawiona jest nadal dobra i nadal dostępna to znalazłam jeszcze lepsze i znacznie wydajniejsze rozwiązanie. Nie przedłużając przejdźmy do konkretów.
1. ZABIJAM ŚNIEŻKĘ
Po blisko 18 latach malowania włosów na czerń i ciemne brązy postanowiłam zrobić krok ku naturze i zejść dosyć mocno z odcieniem. I nie jest to kwestia nudy (bo nadal czuje się fantastycznie w ciemnych) ale koktajle Anwen, wcierkowanie z HTC i Nacomi, plus przyjmowanie suplementacji Osavi i leków na układ neurologiczny tak szybko skillują wzrost włosa, że już nie daję rady z farbowaniem - odrost, który wyróżnia się już po 5-7 dniach od malowania (a dodam tylko, że moje naturalne to bardzo jasny blond z poziomu 10 a obecny farbowany to 5-6, więc kiedy pojawia się odrost to to tworzy iluzję łysienia plackowatego). Początkowo plan był taki, aby zejść do poziomu 7.1 czyli chłodnego ciemnego blondu, ale kiedy go uzyskałam to poczułam się jakoś nijako, a odrost nadal był widoczny więc stwierdziłam - raz się żyję wróćmy do natury i powiem Wam, że jest to całkowicie wykonalne dzięki zestawowi, do dekoloryzacji który odkryłam.
JAK PRZYGOTOWAĆ WŁOSY PRZED DEKOLORYZACJĄ?
1. Zmywamy wszystko co na tych włosach mogło osiąść, czyli maski, oleje, produkty do stylizacji - one bowiem mogą zaburzyć działanie preparatu jak i wejść w niepożądaną reakcję a przecież tego nie chcemy :) W tym przypadku polecam umyć włosy nie tylko przy skalpie, ale również na całej długości. Dobrze wypłukać i osuszyć mikro fibrą.
2. Osuszone włosy rozczesujemy, dzielimy na partie i oglądamy. Z reguły na długości (o ile nie było ombre czy pasemek) kolor będzie najciemniejszy, bo najmocniej wniknął w strukturę włosa - od tych newralgicznych, najciemniejszych i najmocniej oblepionych farbą miejsc zaczynamy nakładanie mieszanki, nakładamy zgodnie z łuską włosa więc od góry ku końcowi, ale nadal pamiętając, że w pierwszej kolejności włosy najmocniej pokryte wielowarstwowym farbowaniem.
3. Przygotowujemy mieszankę. Zestaw składa się z dwóch buteleczek nr.1 + nr.2, które należy ze sobą zmieszać w równych proporcjach, co istotne zmieszaną miksturę należy wykorzystać od razu i nie zostawiać na później, jeśli obawiacie się, że rozrobicie zbyt wiele produktu - to polecam wymieszać je w szklanej/ porcelanowej, ale szkliwionej misce i w miarę potrzeby rozrabiać ponownie tak aby nie marnować preparatu. Produkt obowiązkowo należy bardzo dobrze rozmieszać i gdy uzyska jedwabistą, gładką konsystencję nakładać równo na włosy. W zależności jaki efekt chcemy uzyskać (u mnie to była całość, pasmo po paśmie) nakładamy na włosie (pamiętając o tym co mówiłam, najpierw w miejsca, gdzie kolor jest najciemniejszy a dopiero później stopniowo ku jaśniejszym lub z mniejszą nadbudową farby) a następnie owijamy włosy folią streachową i monitorujemy stopień ściągania odcienia.
Z moich przetestowanych lifehacków:
1. Nakładajcie dekoloryzator na włosy suche lub dosłownie delikatnie wilgotne, nigdy mokre, ale zawsze czyste bez produktów stylizacyjnych
2. Najlepiej nałożyć najpierw na końce i delikatnie przechodzić ku górze - i tutaj UWAGA!!!! nie nakładamy preparatu pod włos, bo to może dodatkowo narazić strukturę włosa.
3. Po nałożeniu preparatu nakładamy folie streachową lub nakładamy czepek foliowy i obserwujemy postęp, super jest te włosy delikatnie ugniatać, jakby masować, aby produkt wnikał głębiej, absolutnie nie robimy tarcia, prania itp.
4. Najtrudniej usunąć będzie pigment z granatowych, czarnych i bardzo ciemnych burgundów, fioletów, kolor może nadal wybijać, trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo być może wymagać to będzie od nas dwóch zabiegów. Pamiętajcie też, że bez względu na kolor ogromne znaczenie ma też rodzaj farby jakiej używaliście (czy były to produkty profesjonalne czy farby "gotowce" z drogerii, czy były to środki barwiące półtrwałe czy permanentne.
5. Preparat trzymamy w zależności od porządnego efektu.
6. Dokoloryzowane włosy łatwiej się rozjaśniają więc pamiętajcie o tym używając rozjaśniacza czy farby - utleniacz 6 lub 9%. Jeśli zdecydujecie się na rozjaśniacz to mam taką zasadę, którą zalecam Wam zapamiętać, lepiej dłużej trzymać niższe stężenie niż krótko wysokie, to samo tyczy się kąpieli rozjaśniającej czy tonowania.
7. Zmywanie dekoloryzatora najlepiej zaczynać od skóry głowy lub od najwyższego miejsca (patrząc ze najwyższy punkt to skalp) na którym znajdował się preparat. Delikatny letni strumień wody, dobrze wypłukujemy samą wodą preparat, kiedy włosy tracą " aromat" i z pozoru wydają się już czyste dopiero wtedy stosujemy szampon, ja używam oczyszczającego, aby na bank wymyć pozostałości preparatu. Następnie robię niepełne omo, czyli odzywka, mycie szamponem z keratyną i już bez odżywki. Oceniam stan włosa i podejmuje dalsze kroki.
8. Włosy po dekoloryzacji mogą być nierówne w swej kolorystyce, u mnie wyszły najciemniejsze końce - a przez dosyć mocno i intensywnie stosowane niebieskie maski końce mają lekko zielonkawe zabarwienie (które oczywiście szybko stonowałam, ale o tym za chwilę). Najczęściej wymagają kolejnego procesu - dekoloryzacji, farbowania lub samego tonowania.
Zestaw, który Wam pokazuje do dekoloryzacji jest na tyle ok, że śmiało można wykonywać po nim którykolwiek z tych procesów. U mnie od razu wjechała na niektóre pasma farba a dół najbardziej wymagający został stonowany.
9. Każdy zabieg dekoloryzacji, tonowania czy farbowania polecam wykonać najpierw na jednym paśmie i notować sobie efekty, aby nie ryzykować całości :)
!!!!! Obowiązkowo wykonajcie przed jakąkolwiek czynnością z użyciem "chemii" próbę na reakcje alergiczną. tzn. patyczkiem -"wacikiem" kosmetycznym ciapnąć kropeczkę na skórze za uchem lub na wewnętrznej części przedramienia. Odczekać 48h, jeśli nie wystąpią obrzęknięcia, opuchnięcia, wyraźne zaczerwienienia, uszkodzenia skóry to śmiało, można działać.
Pamiętajcie, aby nie nakładać nigdy produktów ściągajacych kolor czy rozjaśniających włosy bezpośrednio po trwałym prostowaniu, zabiegach ondulacji czy innych podobnych zabiegach ingerujących w biochemię włosa.
Wykonywałam już kilka dekoloryzacji w moim życiu (kiedyś często zmieniałam kolor włosów) od paru lat byłam team ciemne brązy w kierunku jasnych brązów. Dekoloryzację w czerwcu tego roku wykonywałam z poziomu 6.12 i uzyskałam cudowne efekty (zdjęcie poniżej).
Nie chciałam drastycznie zmieniać swojego wizerunku więc zdekoloryzowane włosy pofarbowałam farba w kolorze chłodnego, ciemnego blondu. Kolor ładny, ale sama czułam się w nim jak własna babcia, więc nie czekając długo po 4 tygodniach zaczął się kolejny proces zmiany :).
Farba się zmywała (coraz mocniej zmieniało moje włosy w jaśniejsze a dodatkowo pojawił się spory odrost więc granica między zmywanym a odrastającym zaczęła się powoli wyrównywać), niestety farba nie chciała zmyć się całkowicie więc ściągnęłam ponownie dekoloryzacją już tylko jedną farbę (pozostałość koloru z dolnej linii włosów w kierunku obojczyków - i tutaj ten preparat spisał się dobrze, ale nie tak spektakularnie jak przy ściąganiu większej nadbudowy kolorystycznej na włosie), musiałam na niektóre pasma zastosować dodatkowo rozjaśniacz...
i tak też zostałam z żółtawo-miedzianym blondem, który należało wytonować, aby jako tako nadać im wyrazistości i wyrównać jak to najbardziej możliwe dół z moim naturalnym odcieniem.
Rozpoczął się proces tonowania, o nim opowiem Wam szczegółowo następnym razem (jeśli chcecie to dajcie znać) a póki co pokażę Wam wyrównywanie koloru farbą i bardzo, ale to bardzo przyjemnym toner który dobrze radzi sobie z zażółceniem:)
i od razu wyjaśnie, dlaczego tonuje do ciepłych odcieni - popełniłam pewien kardynalny błąd, bo mocno sugerowałam się swoim odrostem czyli dosyć mocno jasnym blondem z poziomu 10 a może nawet 11 i kolor z Wella 10.97 wypad u mnie całkiem ładnie :) dobrze czułam się w tym odcieniu, bo twarz nabrała życia i ja czułam się jakoś tak świeżo, odrost jednak zaczął się pojawiać po tygodniu i był jaśniejszy więc zapragnęłam wyrównania kolorystyki aby zrobić to raz a dobrze i już nie wracać do farbowania. Nie przewidziałam tylko, że ja w bardzo jasnym, perłowym blondzie będę się czuła tandetnie, jak sklepowa lalka bez wyrazu - niczym wyprana skarpeta (dowód rzeczowy poniżej), dlatego też zaczęłam ponownie tonować włosy w ciepłych, ale nieżółtych tonach.
Muszę Was jednak ostrzec, aby 25tysięcy razy zastanowić się zanim zdecydujecie się sięgnąć po tak mocne i wyraźne blondy jak ta perłowa propozycja od L'Oreala ponieważ moje włosy po niej były oporowo odporne na ciemniejsze farby i pigment jakby nie chciał złapać, a próbowałam to robić różnymi deweloperami/ oksydantami.
Ogólnie mam teraz odcień opalizującego blondu 9.02 z beżowym tonerem, ale jest on zdecydowanie słabszy od tego co chce na swojej głowie, bo nadal jest hiper jasno. Dlatego więcej niż pewne, że wrócę zdecydowanie do 10/97 z WELLa (bardzo jasnego beżowego blondu) i też zachęcam Was do stosowania farb profesjonalnych, bo z własnego doświadczenia wiem, że te "drogeryjne" robią z naszym włosiem co chcą, tym bardziej że nie wskazują numeru oksydantu (o tym opowiem Wam w artykule o tonowaniu, dlaczego i kiedy się nie uda i na co zwracać uwagę przy pielęgnacji tonowania). Super sposobem na sprawdzenie również i wyszukanie odpowiedniego dla siebie odcienia jest kupowanie farb zmywalnych, bo jednak zmywają się z łusek włosa a gdy znajdziemy kolor wymarzony możemy wtedy dopiero wkroczyć z nim w wersji trwałej :) No i oczywiście, dbamy o włosy i zanim jakiekolwiek zastosujemy zabiegi sprawdzajcie kondycje włosów, trudne lepiej poczekac z kolorem chwilę i się "PRZEMĘCZYĆ" niż popalić. U mnie te wszystkie zabiegi trwały gdzieś od czerwca (dekoloryzacja i ciemny blond), a dopiero w sierpniu ruszyłam z resztą gdy widziałam, że blond się wymywa.
!!! OK, skoro znacie już procesy to teraz same konkrety z podsumowaniem.
-Nakładacie dekoloryzator na wcześniej przygotowane włosy.
-Trzymacie go w zależności od potrzeby (ale przy bardzo ciemnych, farbowanych włosach może to być ok 30 minut).
- Po uzyskaniu satysfakcjonującego efektu zmywacie szamponem oczyszczającym pozostałości dekoloryzatora.
- Stosujecie pielęgnacje, poleca się użycie produktów na wyrównanie pH, oraz Olaplexu lub preparatów innych marek o podobnych właściwościach ale nie będę ukrywać, że ja tego nie zrobiłam, zastosowałam za to pielęgnację PEH ale w kolejności nawilżenie, proteiny, emolienty.
Gdyby kolor Was satysfakcjonował to nie robicie nic, jeśli jednak są nierówności to do Was należy decyzja o dalszych krokach (zależy czy chcecie wrócić do naturalnych czy zejść z koloru aby nadać im nowy kolor) - malowanie, tonowanie tonerem, tonowanie kolorowym szamponem lub odżywką/ maską. Pamiętajcie, że włosy dekoloryzowane szybciej łapią pigment, więc decydując się na kolor wybierzcie jaśniejszy lub trzymajcie krócej farbę niż zaleca producent. Znowu przypominam, że warto tu skorzystać z farb zmywalnych lub kropelek koloryzujących które możecie dodać do ulubionej maski (również o tym napisze po weekendzie).
Jeśli macie jakieś pytania to śmiało piszcie spróbuje podpowiedzieć, jeśli chodzi o moje włosy to zdaje sobie sprawę, że wiele z Was może mieć problem z przyzwyczajeniem się do mnie w takiej kolorystyce mi, też ciężko było przez pierwsze dni patrząc w lusterko - bo widziałam innego człowieka ale w moim przypadku zmiana włosów to też dużo emocji, bo zawsze marzyłam o ciemnych ale to tylko opakówka, charakteru nie zmieniłam a wręcz przeciwnie, stałe farbowanie i pilnowanie "odrostu" wpędzało mnie w jakąś niewolniczą pętle, szczególnie teraz kiedy zaczęły tak szybko rosnąć, więc mimo iż całe życie od dziecka marzyłam o ciemnych to muszę zadbać o swój komfort psychiczny, bo wygoda to dla mnie priorytetowe działania :) A jeśli ktoś nadal ma problem z akceptacją to trudno :P, jakoś to przeżyję ;)
Dajcie znać czy robić drugą część o tonowaniu :) Ciekawa jestem czy nosicie naturalne czy farbowane włosy :)
Ściskam i cudownego dnia <3