Hej Dziewczyny w pięknym 2014 ! :)
Tym razem postanowiłam przedstawić Wam schemat dekoloryzacji na przykładzie swoich włosów ;)
Oczywiście nie wiecie,że włosy barwię od 15 roku życia ;) czyli jakieś 11 lat :) naturalnie jestem jasną blondynką, co jest raczej popularne wśród nas Słowianek ;) kolor wyjściowy moich włosów jest praktycznie identyczny z barwą pasemek dostępnych pod tym linkiem o tutaj :) oczywiście jak większość kobieta na świecie nie byłam nigdy zadowolona z tego co dała mi Matka Natura :) od dziecka marzyłam o ciemnych, najlepiej czarnych włosach :) ( nawet moje lalki Barbie były poddawane koloryzacji przy użyciu markera) od kiedy pamiętam, źle czułam się w blondzie, na dodatek włosy mi falowały, były puchate,gęste a w połączeniu z moja białą cerą, szarymi brwiami i rzęsami zlewały się tworząc niekształtną plamę zamiast głowy.. koszmar !
pamiętam jak dziś kiedy w gimnazjum po raz pierwszy poddałam się koloryzacji, wiecie.. zakończenie roku.. każdy chciał wyglądać na balu jak najlepiej ;) dlatego cichaczem pomalowałam włosy szamponetką w kolorze Czekoladowego brązu... oczywiście działałam pod presją więc najprawdopodobniej nie przestrzegałam instrukcji ;/ zmyłam farbę, wysuszyłam włosy, podeszłam do lusterka i ujrzałam "palącą się głowę" - kolor najbardziej rozbuchanego ogniska, oczywiście nie miałam już czasu na malowanie, zresztą nie było też już żadnej innej farby pod ręką... wybrałam się na zakończenie na którym wszystkim wyjaśniałam,że był to zamierzony efekt, a faktycznie modliłam się aby impreza skończyła się jak najszybciej.... no ale nie o tym miałam pisać :)
hm...tak czy siak to wydarzenie spowodowało u mnie ciągłą chęć zmianę koloru, początkowo robiłam różnokolorowe pasemka ( różowe, niebieskie, zielone, fioletowe) bo włosy były oporne na przyjęcie jakiegokolwiek koloru na całość, zresztą odcień zawsze wychodził inny niż planowałam, brązy wydawały się rude, na rudych praktycznie każdy kolor zmywał się w trybie natychmiastowym, włosy z czasem nabrały kolor dojrzałej wiśni, później przepoczwarzyły się w burgundy na nie z tego co pamiętam zastosowałam szarości które odczarowały klątwę czerwonych włosów i zamieniły je wreszcie w brązowe, długi czas eksperymentowałam z wszelakimi odcieniami i farbami.. palone brązy, czekolady, mroźne kawy.. było tych numerów mnóstwo... aż nastał pamiętny dzień, kiedy barwy tęczy powoli zaczęły się wyczerpywać i nadszedł moment sięgnięcia po tą najciemniejszą wersję :) czerń ! to był kolor który z dumą nosiłam na włosach ponad 5 lat ;) aż trudno sobie wyobrazić,że wytrzymałam z nią tak długo ale naprawdę dobrze się w niej czułam :)
W lipcu 2013 roku postanowiłam zmienić delikatnie odcień swoich włosów... głównie ze względu na odrosty... o ile tleniona blondynka z ciemnym odrostem może wyglądać nieźle to wersja odwrotna wygląda tragicznie - niczym łysy plac..
Wybrałam się do salonu fryzjerskiego, dekoloryzacja trwała ponad 6 godzin ( włosy jakieś 10cm za ramiona), zastosowano 1x demakijaż + 2x dekoloryzacja... włosy faktycznie zostały wyprane z koloru na już wspomniany wcześniej ognisty kolor... długo zastanawiałam się nad wyborem odcienia... początkowo miał to być popielaty brąz czyli coś pomiędzy ciemnym blondem a zimnym odcieniem brązu, ale Pani Kasia u której wykonywałam zabieg odradziła mi zimne odcienie bezpośrednio po zabiegu ściągania koloru, twierdząc, że efekt będzie widoczny do pierwszego mycia, później pigment będzie coraz bardziej słoneczny a nawet rudy... namówiła mnie na coś z ciepłej tonacji -kolor wyszedł zdecydowanie ciemniejszy niż sadziłam, ku mojemu zdziwieniu włoski nie były zniszczone, zastosowano na nie maski proteinowe, zabieg dotleniający oraz olejek Kerastase. Zapłaciłam sporo za tą przyjemność ale bałam się wykonywać ten zabieg w domu ze względu na słabą kondycję włosów....
Odcień z każdym myciem spierał się coraz bardziej... wyglądał coraz gorzej... postanowiłam więc wziąć sprawy w swoje łapki, zakupiłam swoje ulubione farby L'Oreala i przystąpiłam do eksperymentów... niestety farba zbyt intensywnie podziałała na moje włosy... jasny brąz ( mimo iż trzymałam go krócej niż powinnam) wyszedł prawie,że czarny.... wyobraźcie sobie moje wnerwienie ;D !!!! prawie 400zł fryzjer + farba 30 zł i praktycznie jestem w punkcie wyjścia :(
uruchomiłam wujka google, znalazłam na forum fryzjerskim techniki rozjaśniania włosów a dokładniej ich odbarwiania więc postanowiłam wypróbować raz jeszcze... ryzykując spalenie doszczętne włosów
w tym celu zakupiłam polecany przez wszystkich preparat
ELGON - zestaw składa się z dwóch saszetek nr 1 i 2 ( widziałam go u mojej fryzjerki więc wiedziałam, że będzie skuteczny), nabyłam go na allegro.pl kosztował 20,90 zł + przesyłka, zamówiłam dwa zestawy ( w obawie gdyby znowu coś poszło nie tak) skompletowałam zestaw narzędzi i postępowałam wg. instrukcji :) tzn.
Produkty potrzebne do samej dekoloryzacji :
- żelowy ELGON ( saszetka 1 i 2)
- czepek foliowy
- plastikowa miseczka
- rękawiczki
- coś do mieszania ( może być palec ;) )
Sposób postępowania :
1. Rozczesujemy dokładnie włosy które muszą być SUCHE i CZYSTE ( najlepiej umyć je dzień wcześniej szamponem, nie stosując już żadnych dodatkowych preparatów w postaci odżywek, maseczek,lakierów, pianek itp. - pozostawmy je w miarę wolne ;) )
2. Przygotowujemy produkt. ELGON nr 1 i 2 wlewamy do plastikowej ( to ważne) miseczki i dokładnie mieszamy.
3. Natychmiast po rozmieszaniu , równomiernie nakładamy produkt na włosy w kierunku od końcówek ku górze... delikatnie wcierając produkt... pamiętajmy aby nie nakładąć go na miejsca naszych naturalnych włosów!!!
4. Po nałożeniu preparatu na pasma lub całość ( w zależności co chcemy uzyskać ) , nakładamy foliowy czepek , zostawiamy na 20-30 minut ( w ciągu tego czasu polecam co 5 minut zaglądać pod naszą "pieczarkę" aby kontrolować stopień odbarwienia)
5.Po czasie nie dłuższym niż 35 minut- należy spłukać preparat, polecam 10 minut pod kranem z bieżącą letnią wodą. Gdy czujemy,że nasze włosy są już czyste nakładamy szampon ( producent poleca ten z ELGON-u, ja używałam zwykłego z Timotey) i myjemy jak zwykle :)
6. Rozczesujemy włosy i suszymy ;) jeżeli efekt nas zadowala - możemy przystąpić do nakładania farby, jeśli nadal są ciemne w stosunku do farby jaką chcemy nałożyć , można jeszcze raz wykonać zabieg dekoloryzacji
UWAGA ! PRODUCENT RZETELNIE INFORMUJE NA OPAKOWANIU, ABY PRZYSTĘPUJĄC DO KOLORYZACJI ZDECYDOWAĆ SIĘ NA ODCIEŃ O 1-2 STOPNIE JAŚNIEJSZY NIŻ POŻĄDANY!! ( włosy są odbarwione , łuski otwarte więc pigment mocniej wniknie w strukturę , niestety nie zostałam o tym poinformowana przez fryzjerkę dlatego efekt był niestety słabo zauważalny...
wykonałam zabieg we własnej łazience i muszę przyznać,że jestem pozytywnie zaskoczona :)
poniżej wklejam zdjęcia może mało wyjściowe ( bo bez makijażu) ale zdecydowanie ukazujące moją burzliwą przygodę z dekoloryzacją :D
1. Zdjęcie z czarnymi włosami
2. Po dekoloryzacji w salonie
3.Zdjęcie po wyjściu z salonu już u mojego M., wlosy skrócone wygładzone Pani Czraodziejka -fryzjerka ujarzmiła moje siano na głowie ale i tak smutek na twarzy bo kolor wyszedł ciemniejszy niż obiecywała :(

4. Zdjęcie po pomalowaniu w domu L'Oreal-em, uwielbiam te farby ale tym razem strasznie intensywnie wniknęła włosy znowu czarne ... ( jedyne z make-upem się uchowało)
5. Na pohybel czarnym nikczemnikom - dekoloryzacja domowa ELGONEM ;)
6. Efekt koloryzacji L'Oreal-em 2 tony jaśniejszym ;) widać zdecydowanie różnice ;)
uff.. przebrnęłam... mam nadzieję,że dotrwaliście do końca i może ta notka okaże się dla kogoś pomocna :) kto wie ;) dajcie znać w którym kolorze mi najlepiej , no i oczywiście piszcie o Waszych koloryzacjach tych udanych bądz mniej:) na co zwracacie uwagę chodząc do fryzjera oraz czy częściej malujecie same włosy w domu czy ufacie jedynie profesjonalistom :)
ściskam :)
___________________________________________________________
NAJNOWSZY WPIS O DEKOLORYZACJI GDZIE ZESZŁAM Z BRAZU NA BLOND!