Która z nas nie marzy o pięknych, gęstych i uniesionych od nasady włosach... Chyba nie ma tu takiej która nie przykładałaby uwagi do swoich włosów, nawet jeśli nie stylizujemy ich na co dzień dbamy o ich pielęgnację.
Dzisiaj recenzja maski która przez kilka tygodni stale wracała na moje włosy. Czy się sprawdziła i to co zrobiła na moich włosach zaraz przestanie być tajemnicą, zapraszam na post.
TESTOWANA
LNIANA MASKA DO WŁOSÓW - marki SYLVECO
OD PRODUCENTA
OPAKOWANIE
"Lniana maska do włosów powstała na bazie naturalnych, roślinnych składników. Jest hypoalergiczna i pozbawiona substancji zapachowych. Jest bogata w składniki nawilżające i odżywcze, w tym ekstrakt z nasion lnu zwyczajnego. Zawarte w nich związki śluzowe powlekają włosy warstwą ochronną, chroniąc je przed utratą wilgoci, uszkodzeniami i działaniem czynników zewnętrznych. Nasiona lnu wykazują też działanie wygładzające. Olej kokosowy, kolejny kluczowy składnik maski, przenika w głąb struktury włosa zapewniając odpowiedni poziom nawilżenia i dostarczając cennych składników odżywczych. Zapobiega też rozdwajaniu się końcówek, nadaje włosom naturalny połysk i poprawia ich elastyczność."
SKŁAD
Aqua, Linum Usitatissimum Seed Extract, Cetyl Alcohol, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Sucrose, Glycerin, Vitis Vinifera Seed Oil, Stearic Acid, Panthenol, Decyl Glucoside, Lactic Acid, Glyceryl Oleate, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Tocopheryl Acetate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Benzoate.
Skład maski jest bardzo proty, dosyć bogaty i raczej naturalny. Do pozytywnych składników nalezy zaliczyć : ekstrakt z nasion lnu, olej kokosowy, glicerynę, olej z pestek winogron, panthenol, kwas mlekowy czy witaminę E.
W składzie, gdzieś na szarym końcu widnieje również detergent : Cocamidopropyl Betaine - czyli
betainę kokamidopropylową, jest to łagodny detergent.
Sam produkt zapakowany jest w solidny plastikowy słoiczek z aluminiową nakrętką. Opakowanie nie sprawia dyskomfortu w czasie użytkowania, jedyne czego trzeba uważać to aby poprawnie zamknąć wieczko.
ZAPACH/ KONSYSTENCJA
Zapach rzadko kiedy bywa dla mnie nieoczywisty, rzadko kiedy nie mam pomysłu na przyrównanie go z czymś konkretnym. Tym razem aromat kosmetyku jest niezwykle delikatny, subtelny - pierwsze skojarzenie rafinowany olej kokosowy, drugie - subtelna nutka lnianego oleju. Woń przyjemna, nie nachalna.
Konsystencja balansuje na granicy musu i pianki. Lniana wersja ma raczej luźną i delikatną strykturę. Aplikacja maski na włosy przypomina rozprowadzanie balsamu - jest więc łatwa i przyjemna.
SPOSÓB UŻYCIA
Maskę można stosować na dwa sposoby.
PIERWSZY: Na umyte włosy nakładamy maskę na całą długość włosów, po 2 minutach spłukujemy. Ta opcja nadaję się na stosowanie po każdym użyciu włosów.
DRUGI: Jako "kompres regenerujący", metoda polega na wtarciu maski we włosy nieświeże - nadające się już do umycia. Producent zaleca wtarcie maski we włosy, następnie owinięcie ich ręcznikiem na minimum 30 minut. Następnie spłukanie i standardowe umycie włosów.
Maskę można stosować w taki sposób od 1 do 2 razy w tygodniu.
WYDAJNOŚĆ
Jeśli chodzi o wydajność, przywykłam do bardzo wydajnych KALLOSÓW. Maska ze względu na konsystencję raczej przypomina te rosyjskie, jest jednak lżejsza i bardziej piankowa od drożdżowej Babuszki. Wydajność oczywiście zależna jest od długości Waszych włosów ale przy moich " za łopatki" zużywa się standardowo.
CENA/ DOSTĘPNOŚĆ
Moja maska pochodzi ze strony eKOBIECA.pl cena w drogerii to 26,20zł/150 ml więc jak widzicie znacznie korzystniej. Zresztą w chwili kiedy traficie na darmową dostawę albo Wasze zamówienie przekracza 50 zł, często zaoszczędzacie na przesyłce, więc szczerze polecam :)
PODSUMOWUJĄC
Maska zaskoczyła mnie swoją konsystencją, początkowo nie byłam przekonana co do jej "gęstości" sprawiała wrażenie lekkiej, więc obawiałam się, że nie podoła obietnicom producenta.
Po pierwszym użyciu włosy były znacznie wygładzone i miękkie. Maska ma tendencję do "pogrubiania włosów" oraz nadawania im niespotykanego blasku. Włosy są dociążone, ale nie obciążone. Warto jednak zaznaczyć, że najlepiej sprawdzi się na włosach mocno lub średnio zniszczonych, suchych i tych z tendencją do puszenia. Szczerze odradzam ją dla włosów normalnych po przetłuszczające się, gdyż może okazać się zbyt ciężka i sprawić, że włosy oklapną - fryzura straci na objętości.
Maska jest z gatunku tych natłuszczających i nawilżających, dzięki temu włosy po wyschnięciu/ wysuszeniu nadal pokryte są "zabezpieczającą" ochronką. Od kiedy używam tej maski mgiełka zapachowa do włosów utrzymuje się na nich znacznie dłużej !
MOJA OCENA
+ za skład (nie zawiera parafiny, silikonów, PEG-ów, parabenów, substancji zapachowych i barwników
+ za hypoalergiczność
+ dobrze nawilża i chroni włosy przed utratą wilgoci
+ zabezpiecza końcówki
+ wpływa na "grubość włosa"
+ zabezpiecza włosy przed czynnikami atmosferycznymi ( włosy w lepszej kondycji gdy wieje wiatr)
+ włosy są miękkie, błyszczące - wyglądają zdrowo
+ włosy stają się bardziej podatne na stylizację, poprawia się elastyczność
+ łatwiejsze rozczesywanie
- wymaga 2 mocnych spłukiwań aby całkowicie wymyć ją z włosów
Ściskam :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)