Witajcie Kochane!
Dzisiejszy wpis rozpocznie na moim blogu serię o produktach mineralnych. Często pytacie jak sprawuje się u mnie naturalna "kolorówka". Czy są wytrzymałe, kryjące czy łatwo dobrać jest odpowiedni odcień. Takich pytań dostawałam od Was dziesiątki, jednak nie chciałam udzielać odpowiedzi zbyt pochopnie, zanim dokładnie nie przetestuję kosmetyków których posiadam. Na te i inne pytania będziecie mogły odpowiedzieć sobie same wystarczy, że sumiennie zapoznacie się z nowym cyklem. Dziś przedstawię Wam produkt od którego rozpoczęłam przygodę z minerałami firmy LILY LOLO. Zapraszam na wpis o KREMIE BB.
WERSJA / TESTOWANY PRODUKT
LILY LOLO - BB CREAM - odcień FAIR
OD PRODUCENTA
"Krem BB o lekkiej formule, w skład którego wchodzą odżywcze składniki o właściwościach przeciwstarzeniowych i nawilżających oraz mineralne pigmenty zapewniające wyrównanie kolorytu cery. Użyty jako podkład daje lekkie krycie i efekt zdrowej, promiennej cery. Świetnie sprawdza się także jako baza pod podkład mineralny."
Kremy mineralne marki Lily Lolo to produkty których głównym zadaniem jest wyrównanie kolorytu naszej cery. Nie są to kosmetyki ciężkie i mocno kryjące. Mają zapewnić delikatne krycie i naturalne wykończenie. Misją jest ujednolicenie cery bez tworzenia efektu maski.
SKŁAD
AQUA, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, GLYCERIN, COCO-CAPRYLATE, CETEARYL OLIVATE, SORBITAN OLIVATE, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL, TRITICUM VULGARE (WHEAT) GERM OIL, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS (SWEET ALMOND) OIL, ARGANIA SPINOSA (ARGAN) KERNEL OIL, STEARIC ACID, CETYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, BORON NITRIDE, BENZYL ALCOHOL, PARFUM, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, TOCOPHEROL, ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE POWDER, LEPTOSPERMUM SCOPARIUM (MANUKA) OIL, PUNICA GRANATUM (POMEGRANATE) SEED OIL, DEHYDROACETIC ACID, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, SODIUM HYALURONATE, LIMONENE, LINALOOL, BENZYL BENZOATE, BENZYL SALICYLATE, CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE), CI 77491 (IRON OXIDE), CI 77492 (IRON OXIDE), CI 77499 (IRON OXIDE)
Jak widzicie skład jest mocno zadowalający, nie bazuje na parafinie a obecność gliceryny czy trójglicerydy na pierwszych pozycjach świadczy o właściwościach nawilżających i zmiękczających. Olej jojoba, olej z kiełków pszenicy. olej ze słodkich migdałów, olej arganowy, olej słonecznikowy, ekstrakt z aloesu, granatu czy liści manuka sprawia, że ten produkt nabiera szlachetności. Produkt zawiera dwutlenek tytanu ( filtr UV) i tlenek żelaza - (pigment i regeneracja naskórka.)
OPAKOWANIE
Krem trafia do nas w tekturowym kartoniku, szata graficzna bazuje na dwóch odcieniach - czerni i bieli. Kontrast prezentuje się tutaj niezwykle szykownie. Zresztą patrząc na opakowanie widać, że firma zadbała o najdrobniejsze szczegóły, misternie zadbała nawet o wewnętrzną stronę pudełka w którym umieściła teksturę ze swoim logiem. Swoją drogą, logo również jest charakterystyczne, dla mnie to połączenie czterech serc które przemieniają się w czterolistną koniczynkę, ale jest to moja głęboko idąca nadinterpretacja, dlatego nie bierzcie sobie jej do głowy.
Wracając do kremu BB... W kartoniku znajdujemy tubę, ładną, solidną i praktyczną. Zamykana jest na porządny i "wklikiwany" korek, który umożliwia, postawienie produktu na blacie. Jest do genialne rozwiązanie ponieważ, w chwili większego zużycia nasz produkt sam będzie przemieszczał się w tubie ku jego wylotowi i ułatwiał nam jego wydobycie.
DOZOWNIK
Dozownik to jeden z niezaprzeczalnych atutów. Jedna pompka odmierza wystarczającą ilość do nałożenia jednej warstwy na twarzy. Otwór jak widzicie jest mały, dzięki temu, opakowanie zawsze pozostaje higieniczne i naprawdę ciężko, je zabrudzić.
ZAPACH
Połączenie aromatu białej glinki z cytrusową nutą. Jeśli stosujecie pomarańczowy hydrolat, to zapach jest praktycznie ten sam. Dla mnie przyjemny i nie inwazyjny, ulatnia się bardzo szybkO.
KONSYSTENCJA
Gęsta, nie tłusta, czasami sprawia wrażenie wręcz topornej ( szczególnie gdy nakładamy ją zimnymi dłońmi).
APLIKACJA
Początkowo próbowałam rozprowadzać go BeautyBlenderem, ale uwierzcie mi, że robiłam przepotworne smugi. Pierwsze dni były dosyć ciężkie, aplikacja gąbeczką ani pędzlem nie przynosiła zadowalających efektów, Skóra pokryta była nierówno i z każdej strony wyraźnie można było odczytać plan przemieszczania aplikatora. Parę dni i porad jakich uzyskałam od eksperta w tej dziedzinie, sprawiły, że powoli dochodziłam do wprawy. Co najważniejsze, zrezygnowałam całkowicie z aplikatorów na korzyść dłoni. Nic tak dobrze nie rozprowadza kremu LilyLolo jak nasze własne paluszki. Dlaczego ? Produkt dosyć szybko zastyga, dlatego najlepiej nanosić go na palce a następnie szybkimi i zdecydowanymi ruchami rozprowadzać go na twarz. Taki zabieg daję najlepszy i najznakomitszy efekt. Cera jest gładka, jednolita i wygląda naturalnie.
Jeśli stwierdzicie, że jedna warstwa nie zadowala Was kryciem a nie zamierzacie używać na niej produktów sypkich,zawsze możecie nałożyć drugą warstwę. Pamiętajcie jednak,że zawsze lepiej nałożyć dwie cienkie warstwy, niż jedną grubszą!
JAK STOSUJĘ ?
Krem BB stosuję na dwa sposoby tzn. sam lub z użyciem dodatkowych produktów. Oczywiście bez względu na wariant zawsze pamiętam o wcześniejszym przygotowaniu twarzy tzn. skóra dobrze oczyszczona i nawilżona ( zawsze na noc używam maseczki avocado + odżywczego serum) lub rano godzinę przed aplikacją nakładam swój ukochany krem z Latoille5. Nigdy nie pomijajcie odpowiedniego nawilżenia, jeśli zlekceważycie ten etap, BB czy sam minerał nie będzie miał podłoża do "chwytliwości". Warto też zaznaczyć, że rodzaj krycia BB jak i samego pudru czy podkładu mineralnego często związany jest z kosmetykiem nawilżającym,warto więc sięgać po sprawdzoną i dogłębnie odżywiającą pielęgnację.
W chwili kiedy krem się wchłonął przechodzę do aplikacji ( tak jak pisałam powyżej). Rozcieram palcami a następnie zdecydowanymi i energicznymi ruchami rozprowadzam go po twarzy. W sumie jeśli mam wolny dzień lub planuję tylko jakieś drobne zakupy, nie używam dodatkowych warstw, nie stosuję też dodatkowo produktów sypkich. Krem delikatnie kryje, subtelnie nadaje kolorytu mojej cerze, potrafi zniwelować drobne przebarwienia. Ogólnie nawilża i daje poczucie świeżej, wypoczętej cery. Moja twarz jest teraz w niezłej kondycji, więc nie mam potrzeby nakładania większego makijażu.
Jeśli jednak wybieram się do pracy, kremu BB używam jako bazy pod sypki korektor oraz podkład mineralny. W pracy wykonuje różne czynności, dwunastogodzinny dyżur potrafi czasem dać w kość, więc większa - druga warstwa potrafi zakryć wszelkie niedoskonałości jakimi jest niewyspanie czy zaczerwienie wywołane środkami do dezynfekcji. Użycie kremu BB jako "bazy" sprawia, że podkład mineralny i korektor przyklejają a w sumie łatwiej wtapiają się w skórę, czynią mineralny makijaż bardziej trwały, kryjący ale jednak nadal lekki i oddychający.
JAK TO JEST Z KOLORYSTYKĄ ?
Raczej nie zdziwi Was fakt, że zdecydowałam się na najjaśniejszy odcień. Fair to wersja dosyć jasna, tonami delikatnie podbijająca w różową pigmentację, jest to na tyle subtelna nuta, że sprawdzi się zarówno na cerach w odcieniach neutralnych, ciepłych jak i typowo chłodnych - takich jak moja.
Spójrzcie poniżej.
EFEKT
Krem BB zaraz po nałożeniu daje lekko błyszczące wykończenie, trwa to jednak krótko a mianowicie do czasu totalnego wchłonięcia się w skórę. Krem ma bardzo delikatne krycie. ładnie ujednolica cerę, przykrywa delikatne piegi czy przebarwienia. Jednak zmian trądzikowych i większych blizn, bez wsparcia mineralnego korektora nie zakryje. Jeśli cierpicie z powodu rozszerzonych porów, to możecie być spokojne, po wcześniejszym nawilżeniu cery, BB wyrównuje nierówności. Krem po zastygnięciu nie gromadzi się tylko w porach, nie tworzy nieestetycznych jasnych plamek. Ściera się tez delikatnie i równomiernie.
Testowałam go z różnymi podłożami, lubi kremy esencjonalne i najlepiej naturalne, dobrze współpracował z Sylveco, Love Me Green, Organique, Orientaną, EcLabem Gaia czy Latoille5. Słabsze krycie uzyskałam nim w połączeniu ze Ziają, Lirene czy Soraya. Dobrze spisuję się na skórze na której odpowiednio wcześniej zastosowano oleje (stosowałam na lnianym, avocado, arnikowym, kokosowym i z czarnuszki). Wypada dobrze na cerze po zastosowaniu serum (testowałam ampułki LQ, My Asia, BioliQ i Bielendy). Kiepsko współgra z produktami LaRochePosay i absolutnie nie współpracuje z Biodermą ani żadnym serum ślimakowym - szybko się roluję.
Skóra od aplikacji do zmycia płynem micelarnym, jest gładka, promienna i wypielęgnowana. Skóra sprawia wrażenie dobrze nawilżonej. Nie występuje uczucie ściągnięcia. Podkład wtapia się w skórę i "znika". Nie widać go na twarzy.
Dodatkowo produkt nie zawiera silikonów oraz ze względu na skład może być stosowany przez vegan i wegetarian.
DOSTĘPNOŚĆ/ CENA / POJEMNOŚĆ /
Krem dostaniecie m.in. na stronie COSTASY, 75,50zł / 40ml
Jak widzicie wersja Fair ma praktycznie same plusy, jedyny aspekt jaki musicie rozważyć przed zakupem to krycie. Nawet jeśli nie jest ono dla Was na chwilę obecną niewystarczające nie przekreślajcie owego bebika. Celowo w tym poście nie zamieściłam zdjęcia aby pokazać Wam jak to jest nałożyć na twarz jedną warstwę, następnie dwie oraz porównać go z pełnym makijażem z korektorem oraz podkładem sypkim, mineralnym. Porównania spodziewajcie w następnym wpisie z serii o minerałach.
Mam nadzieję, że dowiedziałyście się czegoś nowego na temat minerałów. Może są tu zwolenniczki takiej "kolorówki"? Jeśli tak dajcie znać :) Chętnie poczytam o Waszym doświadczeniu :)
Ściskam :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)