Witajcie Kochane,
Ostatnio dosyć głośno zrobiło się o silikonowych gąbeczkach do makijażu. Wiele z Was porównuje je do żelowych podpiętek do butów, niektóre z Was stosowały silikonowe wkładki do stanika aby sprawdzić jak taki makijaż, będzie się prezentował. Na wstępie zaznaczę, że miałam okazję stosować najtańszą wersję silikonowej gąbeczki oraz oryginał o którym piszę w tym poście. O różnicach, zastosowaniu i sposobie na ten gadżet przeczytacie poniżej.
WERSJA/ TESTOWANY PRODUKT
SILISPONGE / MOLLY COSMETICS
OD PRODUCENTA
"SiliSponge to silikonowy apliaktor do nakładania podkładu. Gadżet o kształcie japońskiego ciasteczka okazał się sprzedażowym hitem i jest obecnie najbardziej pożądanym, kosmetycznym aplikatorem wśród kobiet. Silisponge w przeciwieństwie do znanego BB nie wchłania fluidu, przez co osoba wykonująca makijaż zużywa o wiele mniej kosmetyku niż zazwyczaj. Co więcej, SiliSponge jest świetny w utrzymaniu, bo bardzo łatwo myje się pod bieżącą wodą z użyciem mydła."
OPAKOWANIE
Gąbeczka trafia do nas w nietypowej, srebrnej dealerce. Czyli sztywnym woreczku z charakterystycznym zamknięciem. Po rozcięciu woreczka w środku znajduje się jeszcze jedna folijka a w niej docelowy produkt- silisponge.
Gąbeczka w 100% wykonana jest z poliuretanu. Nie pachnie, waży tyle co mokry Beauty Blender a wysokość i szerokość mogę przyrównać do Kinder Niespodzianki (65/40/10mm).
Przed pierwszym użyciem należy dokładnie umyć gąbeczkę pod ciepłą bieżącą wodą, ale nie gorącą. Osuszyć i właściwie można przejść już do makijażu twarzy.
Są dwie metody nakładania podkładu - bezpośrednio na skórę twarzy lub na gąbeczkę i dopiero na cerę. W zależności od stopnia krycia możemy podkład rozsmarowywać (lżejsze krycie) lub wklepywać (krycie pełniejsze).
CENA/DOSTĘPNOŚĆ
Gąbeczka kosztuje 50zł/szt. Dostaniecie ją w VisageShop.pl
MOJE OBSERWACJE
Jeśli o mnie chodzi gadżet sprawdza się u mnie najlepiej kiedy nakładam podkład na gąbeczkę a następnie delikatnie przesuwam silisponge po twarzy, kiedy widzę równomierne rozprowadzenie delikatnie wklepuję go w miejsca wymagające większego krycia. Doskonale spisuje się w chwili wchłonięcia korektora pod oczami, dobrze dopasowuje się do dolnej linii rzęs i eliminuje zbieranie się kosmetyku w załamaniach. To czy Silispongę sprawdzi się u nas dobrze, zależy od umiejętności manualnych, rodzaju kosmetyku na którym pracujecie i niestety rysów twarzy. O ile genialnie gąbeczka dopasowuje się do kształtu mojego oka, tak przy nakładaniu kosmetyków w rejonach płatków nosa jest totalny dramat, nie przylega dobrze, więc muszę posiłkować się opuszkami palców. fenomenalnie współpracuje z kosmetykami o gęstszej lub bardziej tępej konsystencji. Podkłady długotrwałe prezentują się znacznie lepiej niż te nakładane pędzlem. Dodatkowo często podkłady o takiej formule są z reguły znacznie droższe więc nakładanie go silispongem sprawia, że oszczędzamy bo zużywamy tego podkładu mniej, gdyż w silikonowego przyjaciela nie wchłania się nawet jedna setna mililitra. Podkłady bardziej lepkie - nie zastygające nie wypadły w testach najlepiej. Gadżet smużył na twarzy a proces wklepywania był długotrwały i nieefektowny. Gąbeczkę stosowałam również do konturowania na mokro - całkiem nieźle blenduje, robi ładne przejście ale aby taki efekt uzyskać, trzeba się dobrze "namachać", genialnie spisuje się do aplikacji róży w kremie. Gadżet testowałam również jako aplikator suchych produktów, po nałożeniu minerałów kabuki w miejscach wymagających większego krycia aplikowałam silispongem korektor Lily Lolo i efekt na skórze był zadowalający.
PODSUMOWUJĄC TESTY
Gąbeczka to nowy gadżet na rynku który doskonale spisze się z podkładami o dużym stopniu pigmentacji, tępej formule i dosyć szybkim procesie "zastygania". Możemy uzyskać nią średnie lub bardzo mocne krycie. Dobrze sprawdza się w rejonach oczu np. do nałożenia korektora lub utrwalenia pudru pod oczami. Całkiem nieźle spisuje się przy konturowaniu twarzy na mokro ale jest to proces długotrwały. Polecam go do nakładania rozświetlacza lub różu w kremie.
Oryginalna gąbeczka z Moly Cosmetics zaskoczyła mnie swoją miękkością, pod koniec grudnia ubiegłego roku miałam okazję wypróbować u koleżanki podróbkę (pochodziła chyba z chińskiego centrum) która była znacznie twardsza, sztywniejsza i przypominała bardziej gumkę do ścierania niż silikonowy aplikator absolutnie nie dało się nim malować, połowa twarzy po aplikacji samego podkładu była tak obolała, że drugą stronę dokończyłam już dłońmi.Tutaj stempelkując skórę nie odczuwam dyskomfortu :) W gąbeczce lubię też fakt, że nie wchłania w siebie podkładu, a co za tym idzie jest bardziej higieniczna i łatwiejsza w czyszczeniu. Swoją drogą najlepiej myć ją żelem, sama jednak wybieram piankę do demakijażu z obawy o nie rysowanie powierzchni.
Czy silisponge spełnił moje oczekiwania ? W kwestii podkładów długotrwałych takich jak Kat Von D sprawdza się bosko ( niektóre z Was widziały jak nakładałam gąbeczką ten podkład podczas transmisji na instalive i widziałyście, że jest efekt) gorzej z podkładami lżejszymi i bardziej "lepkimi" np. Ingrid czy Pierre Rene tutaj będzie smużenie...
Silisponge jest bardziej wymagający od BeautyBlendera czy pędzli dlatego pomijając podkłady trwałe silikonową wersję traktuje jako gadżet którym uczę się czegoś nowego, bawię się konturowaniem na mokro, poprawiam swoje zdolności w kwestiach makijażu. Na co dzień wybieram prostsze rozwiązania, chyba, że stosuje 42. wtedy silisponge jest niezastąpiona :)
Dziewczyny dajcie znać co myślicie o takim gadżecie, miałyście okazję stosować już ten rodzaj aplikatora? Jestem ciekawa waszych opinii.
Ściskam ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)