Witajcie Kochani,
Zarwana noc, niewyspanie, nikotyna, nieproporcjonalna ilość witamin do poziomu cukru i kofeiny w organiźmie, zbyt dużo tłuszczu i "chemicznego" jedzenia to zaledwie kilka przyczyn które inwazyjnie wpływają na wygląd naszej cery, a w szczególności skóry pod oczami.
Najlepszym lekarstwem byłoby całkowicie przerzucić się na slow life, spać 12 godzin, brać rano 40 minutową kąpiel pełną piany i relaksacyjnych olejków, później pobiegać godzinkę po parku na obrzeżach miasta a następnie wrócić do domu i spożyć zielony wysokobiałkowy shake by za chwilę móc spędzić kolejne godziny na przeglądaniu YouTube itp.
Nie wiem jak Wy ale patrząc na życie niektórych bloggerów/ vlogerów odnoszę dziwne wrażenie jakby ich doba liczyła co najmniej 72h. Mój dzień jest mocno zaplanowany, wypełniony po brzegi od pobudki o 4.40 do momentu zaśnięcia ok.01-02 w nocy i nawet jeśli leżę już w łóżku i regeneruję kręgosłup aby za chwilę w pełni wtopić się w objęcia Orfeusza to: pracuję, odpisuję na @, przerabiam zdjęcia, udzielam porad, projektuję, czytam albo szkolę się przez internet. W ciągu dnia jestem bardzo aktywna, dwie prace, blog, dodatkowe zlecenia i tak naprawdę przyziemne obowiązki szarego człowieka sprawiają, że czas wypełniam solidnie i obficie, Na szczęście dostąpiłam zaszczytu i jakaś nadludzka siła obdarzyła mnie darem mega podzielności uwagi dzięki któremu zamiast wykonywać dwie czynności jestem w stanie rozszerzyć je do pięciu :) Mimo świetnej organizacji czasu, nie wyobrażam sobie "instagramowego" żywota, sztucznego, nadmuchanego życia w którym miałabym udawać woskową lalę z domem tak krystalicznym, że nawet astmatyk czułby się w nim nieswojo, kuchnią pudełkową w której każdy liść rukoli ma swoje opłacone "logo" a ze złotego kranu płynie zmrożony szampan o smaku poziomek.
Kiedyś Kaśka Nosowska śpiewała o "Cudzoziemce w raju kobiet" czasami mam wrażenie, że ten tekst jest o mnie. Zaglądam w internet i widzę "xerotwory" kobiety które wyglądają tak samo, jedzą to samo, czytają to samo, powielają schematy (rzecz gustu czy dobre i ładne, nie mnie to oceniać). Przerażający jest fakt, że jedynym wyznacznikiem życia stały się lajki, nie sumienie i to w jaki sposób podchodzisz do drugiego a zawiść, chamstwo i spierdolenie komuś humoru, niekończące intrygi, kombinatorstwo i szukanie "profitów" level hard. O stawianiu na intelekt nie wspomnę, babki powoli zaczynają kojarzyć mi z takimi okropnymi rycinami w których każda cześć ciała podzielona jest na sektory w których prym wiodą poszczególne marki (dobrze,że sponsorzy nie wymagają dziarania sobie ich loga na skórze). Sprzedawanie się za pastę do butów czy garść tamponów... Poważnie, nie wiem dokąd zmierza ten świat.. Co gorsza, nie wiem nawet dokąd zmierza ten post, miała być dziś recenzja korektora z Tarte na który tak bardzo czekacie, ale niestety, gorzkie żale wygrały. Musiałam zmyć z siebie ten ołowiany płaszcz niszczący mą psyche. W ramach detoksu mknę na blogi które czytam w ukryciu, uwierzcie mi, jest kilkanaście takich w których znajdziecie ludzi z krwi i kości :) Jeśli znacie takie miejsca polećcie mi je w komentarzach, chętnie zajrzę do waszych ulubieńców :)
Zastanawiam, się co zastanę jutro na blogu falę hejtu moich spostrzeżeń czy bezwględną ciszę.
Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania, nawet jeśli zupełnie różni się od tego co sądzę.
Ściskam ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)