W ostatnim wpisie przedstawiałam Wam produkt który należał do grupy kosmetyków które się kocha ale jednocześnie nienawidzi. Dziś może, nie będzie tak drastycznie ale też mój ogromny zachwyt zostanie przełamany jedną, znaczącą wadą. Zapraszam na spotkanie z Gotham.
WERSJA/ TESTOWANY PRODUKT
SHADE &GLOW - PUDROWY BRONZER/ NABLA - ODCIEŃ GOTHAM
Bronzer kupił mnie swoim kolorem ale też nazwą - GOTHAM. Od razu przypomina mi się dzieciństwo i stosy komiksów od DC Comics, wprawdzie nie nawiązuje do Batmana, ale każdorazowe wyjęcie z toaletki powoduje ogromny zaciesz :) To tak jakbym posiadała rozświetlacz z Hogwartu :) Dobra koniec tej mojej dziecinady, przejdźmy do sedna.
OD PRODUCENTA
"Trwały puder bronzujący o aksamitnej konsystencji.Zapewnia efekt skóry muśniętej słońcem. Idealny do konturowania."
SKŁAD
Talc, Mica, Squalane, Zinc stearate, Diisopropyl Sebacate, Capryloyl Glycine, Undecylenoyl Glycine, Tocopherol, Silica, Cocos Nucifera (coconut) oil, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Gardenia Tahitensis flower, Tin oxide, Alumina, Limonene, Linalool, Parfum (fragrance). +/− (may contain): ci 77891 (titanium dioxide), ci 77491 - ci 77492 - ci 77499 (iron oxides), ci 77742 (manganese violet), ci 77007 (ultramarines), ci 16035 (red n.40 lake), ci 15850 (red 7 lake, red 6), ci 19140 (yellow 5 lake).
OPAKOWANIE
To co zaoferował nam Nabla jest hiper, turbo genialnym pomysłem. Produkt trafia do nas w przezroczystym i nie przesadnie eleganckim pudełeczku z tworzywa sztucznego, to jednak jest mało istotne bo w środku mieści kompaktowa i niezwykle solidnie wykonaną "puderniczkę". Etui jest nieziemskie, ciężkie, masywne i przepięknie wykonane. Z biegiem czasu mogę napisać, że również bardzo trwałe i odporne na zarysowania.
Produkty Nabli charakteryzuje system Refill, opiera się on na idei wyjmowanych wkładów. Dla mnie jest to mega pomysł, bo sami decydujemy, czy dany produkt chcemy nosić w kompakcie czy w większej paletce z innymi produktami. Powiecie zapewne, zwariowała, jara się tym co jest popularne od dawna. Może i tak, ale ile kosmetyków kolorowych typu róże, bronzery mamy możliwość dokupić jako wkład? Niewiele... Tutaj "sięgając dna" ;) nie musimy znowu wydawać gotówki na etui, a jedynie dokupić nowe wnętrze :) Mega rozsądny pomysł!
ZAPACH/ KONSYSTENCJA/ SPOSÓB UŻYCIA
No tak, możecie mnie zabić ale mój sprytny nos tym razem nie zaznał dobrobytu, nie wyczuł żadnej woni wrogiej a już tym bardziej przyjaznej. Gotham zyskał miano neutralnego pudrowca.
Konsystencja mnie mocno zaskoczyła, uchylając wieczko ukazało się misterne sweterkowe tłoczenie, które sugerowało,że bronzer będzie miał suchą i mocno zbitą teksturę.. jak wielkim zdziwieniem było pierwsze muśnięcie pędzlem. Niezwykła lekkość i miękkość! Skoro już wspomniałam o muśnięciu, proces aplikacji jest raczej standardowy, najlepiej nakładać do pędzlem do konturowania i rozcieramy puchaczem. Produkt ma dosyć jasny koloryt więc nie ukrywam, że te z Was które posiadają ciemniejszą karnację będą musiały popracować pędzlem z potrójną mocą. Na szczęście produkt fantastycznie się nakłada, nie robi plam nawet przy tworzeniu stopniowania gdzie dokładamy kolejne warstwy. O dziwo, całkiem przyjemnie nakłada się go gąbeczką a w sumie aplikatorem o ostro zarysowanych kantach, później standardowo roztarcie puchaczem.
ODCIEŃ
Zanim go zamówiłam spotykałam się z opinią: ziemisty, szary, nawet trupi. Nie wiem kto wypisuje takie herezję, ale w średniowieczu już płonęły by stosy i rozświetlały są iluminacją okoliczne wioski. Barwa jest piękna, zdecydowanie neutralna. W opakowaniu produkt wygląda na chłodniejszy i bledszy, po nałożeniu na cerę delikatnie oksyduje i zdecydowanie wtapia się w makijaż tworząc drugą, lepszą skórę. Oksyduje delikatnie i nawet u mnie gdzie wszystko wygląda jak cegła ten bronzer wygląda po prostu pięknie. Gotham bardzo ładnie wykonturuje twarz, odrobinę ociepli a nawet doda życia takim bledziochom jak ja :) Ale tu również zaznaczę, że nie będzie to najlepszy produkt dla cery ciemniejszej/ opalonej.
WYDAJNOŚĆ
Ciężko jest mi określić, waga tego cacka to 3,5 g. Zważając na koloryt mojej cery nie mam potrzeby nakładac go w nadmiarze, zazwyczaj stosuję jedno - dwa muśnięcia na stronę twarzy, ale też nie da się ukryć nakładam go codziennie. Swoją Nable zakupiłam dawno, bo w lutym tego roku. Sławetne zakupy z COLOURPOP! Używałam jej namiętnie ale zdradzałam ją z HD Inglota w No. 505 i powiem Wam, że denkuję oba te produkty :) jak na 8 pełnych miesięcy to naprawdę nieźle (Inglot w połowie swej kosmetycznej drogi wybuchł, ale to już motyw na inny wpis, więc przemilczę temat).
Myślę, że wydajność będzie tu kwestią sporna i nie chce wydawać jednoznacznej opinii, wszystko zależy od rodzaju konturowania ( mocne, delikatne) od sposobu aplikacji a nawet bazy (podkladu) na jaki go nanosicie, ale nie ukrywam, jeśli chcecie uzyskać nim konturowanie w stylu sióstr Kardashian to czeka Was mozolna praca i półgodzinna gimnastyka operowania pędzlem.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ
Produkt póki co dostępny jest tylko w drogeriach internetowych. Możecie znaleźć go w cenie 48-56zł/3,5g.
PODSUMOWANIE
Piękne opakowanie, doskonały pomysł z wprowadzeniem systemu Refill. Zapach jest dla mnie nie wyczuwalny, ale przyjemny, konsystencja satynowa. Kolor piękny, idealny dla bledziochów, osób ceniących subtelne konturowanie i tych które zawsze cierpią z powodu pomarańczowej oksydacji. Odcień jest zgaszony, wybitnie wtapia się w makijaż i tworzy naturalną, jednolitą całość. Jest łatwy w blendowaniu i nawet osoba dopiero zaczynająca z makijażem raczej nie wyrządzi sobie plam, wręcz przeciwnie produkt jest tak subtelny, że trzeba się sporo nagimnastykować aby uzyskać mocniejszy efekt który o dziwo jest trwały i nie znika w ciągu dnia :) Ten włoski bronzer nie zawiera silikonów, parabenów, testowany jest dermatologicznie i opracowany tak aby zminimalizować ryzyko alergii. Produkt pochodzi z grupy CRUELTY FREE więc jest idealną opcja dla wegan i wegetarian.
TUTAJ ZOBACZYCIE JAK PREZENTUJE SIĘ NA TWARZY ( na końcu wpisu).
TUTAJ ZOBACZYCIE JAK PREZENTUJE SIĘ NA TWARZY ( na końcu wpisu).
Czy zakupię go ponownie? Myślę, że tak. 505 Inglota zostawię na bardziej spektakularne konturowania, a ten zapewne nabędę jeszcze raz aby ratować się w dziennym makijażu :)
Dajcie znać jakich bronzerów używacie obecnie, może dzięki Wam poznam coś nowego :) Zastanawiam się też czy miałyście już kontakt z produktami tej marki, możecie polecić jakieś inne kosmetyki kolorowe z szafy NABLI?
Ściskam ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)