13 maja minął pod znakiem beauty a dokładniej pierwszej edycji Beauty by Bloggers. Organizatorzy:
Ania z bloga Kolorowy Kraj oraz Piotr Józefczyk, przedstawiciel marki Paul Mitchell postanowili zebrać grono blogerów w Warszawie a dokładniej w znanym Hotelu Sound Garden. Dziś opowiem Wam dokładniej co mnie spotkało na miejscu, jak oceniam atrakcje a także zrobię podsumowanie czy było warto uczestniczyć w BbB, tym bardziej, że szykuje się kolejna edycja. To co? Zaczynamy?
Tak jak wspomniałam wcześniej spotkaliśmy się w Sound Garden Hotels. Do naszej dyspozycji było całe piętro, mieliśmy możliwość korzystać z tarasu i leżaków, na holu przygotowano catering a w sali konferencyjnej odbywało się to co najlepsze czyli nasze warsztaty.
Na pierwszy ogień poszła marka CHIODO PRO którą ubóstwiam, lakiery tej firmy są dla mnie ideałem. Odpowiednia konsystencja, trwałość nie do zdarcia no i ogrom palet kolorystycznych sprawiają, że nie chce się rezygnować z ich produktów. Dodatkowo firma wypuściła rok temu balsamy perfumowane które pachną obłędnie - szczególnym uwielbieniem obdarzam ten o dźwięcznej nazwie "LOVE IN PARIS". Dobra, ale koniec o produktach i mojej paroletniej sympatii do marki, zobaczcie co działo się podczas warsztatów.
Po wejściu na sale czekały na nas przygotowane stoiska pracy (lampy, bloczki polerskie, pędzelki, lakiery, próbniki itp.)
Po sympatycznym wprowadzeniu, mistrzynie zdobień krok po kroku uczyły nas wykonywać popularne (szczególnie w letnich okresach) mani. Zaczęłyśmy od ombre, które o dziwo okazało się być proste i co mnie zaskoczyło - nie potrzeba do jego wykonania gąbeczki a jedynie pewnej ręki i szybkich ruchów pędzelkiem. Kiedy ombre już zostało utwardzone w lampie, poziom trudności został podniesiony - usłyszałam hasło"robimy zdobienia" i tutaj zaznaczam moje pierwsze zdobienia ever. Nigdy nie malowałam nic na pazurkach bo przyznam szczerze, że wolę klasykę a jedynym zdobieniem jest kropka w rejonach "obłoczka". Tak czy inaczej sprostałam zadaniu, namalowałam zleconą plamę z wyspą i fruwającym ptactwem. O dziwo nawet zostałam pochwalona za wykonanie, mistrzyni zwróciła uwagę na delikatność i precyzję więc miło to usłyszeć tym bardziej, że był to mój absolutny debiut.
MOJA TA Z PRAWEJ NA NEONOWYM TLE
Po tropikalnych freskach przyszedł czas na malowanie akwarelowych kwiatów. Tutaj już nie było łatwo i tez nie byłam tym przesadnie zaoferowana, no cóż jak coś mnie nie kręci to ciężko jest mi się zaangażować ale starałam się nie dać po sobie poznać, że różowe kwiatki z brokatem to jednak nie moja bajka :P
Jedno jest pewne, tego dnia marka porwała nas bez reszty - ponad 40 osób bez względu na stopień uzdolnienia plastycznego chwyciło za pędzelki i dało się ponieść swej wyobraźni. Świetna zabawa do której mam nadzieję, że kiedyś jeszcze powrócę.
Na zakończenie warsztatów z CHIODO PRO zostały przyznane nagrody - rozbudowane zestawy startowe dla najzdolniejszych. Nagrodę zgarnął m.in. nasz ziomek Michał z Twoje Źródło Urody :)
_________________________________________
Po krótkiej przerwie przywitała nas marka PAESE.
Tym razem na stoiskach pracy znalazłyśmy produkty makijażowe oraz face charty. Zanim jednak podjęłyśmy się swoich eksperymentów. Makijażystka oraz przedstawicielka marki opowiedziały nam o makijażowych trickach wpasowujących się w obecnie panujące trendy.
Ogólnie dowiedzieliśmy się jak wykonać naturalny i świeżo prezentujący się makijaż ograniczoną ilością produktów. Jak wykorzystywać np. pomadkę czy puder na wiele różnych sposobów. Kilka fajnych kreatywnych rozwiązań np. dla zabieganych kobiet :) Tricki przedstawiane były na ochotniczkach z sali przy wykonaniu i prezentacji najnowszych produktów z szafy Paese.
Po prezentacji zostałyśmy poproszone o przygotowanie swoich facechartów. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zaszalała z kolorami ale jednak nie postawiła na elegancję w makijażu. Zdecydowałam się więc na kolorowe miedziano -limonkowe oko z dodatkiem fioletu i złota, fioletowe usta oraz mój chyba znak rozpoznawczy kreski i mocno wytuszowane rzęsy.
Do wykonania facechartów mogłyśmy korzystać z całej oferty marki Paese. Nie ukrywam wykorzystałam do makijażu produkty które sama chętnie bym przetestowała na sobie.
___________________________________
PAUL MITCHELL z Łukaszem Urbańskim.
Warsztaty prowadzone były przez Łukasza Urbańskiego, dla wielu z Was znanego pewnie jako @Lukiur lub jako eksperta w programie "Druga Twarz" na stacji TTV. Nie ukrywam program oglądam od początku, sama byłam kiedyś zbuntowanym skate-gothemi nosiłam na sobie pierdyliard dziwnego żelastwa ale jakoś sama z tego wyrosłam i wręcz przeciwnie teraz mam fazę na totalny minimalizm i jakbym mogła to w ogóle nosiłabym na sobie jak najmniej ale do sedna. Program jest fajną zajawką w której ludzie z jakimś problemem bardziej złożonym lub mniej pragną odmiany w życiu. Metamorfozy są niesamowite i o ile w ciuchy można się wbić każde tak zawsze najbardziej interesuje mnie fryzura którą w danej chwili zmajstruje owy Pan U. Stąd też totalna radocha z warsztatów fryzjerskich własnie z Lukiur-em.
Łukasz dotarł do nas ze swoim ziomem Mikołajem Kiełbusem który należy do fryzjerskiego teamu i jest specjalistą od plecionek... Borze zielony i to jakich! Jeszcze do niedawna bałabym się wyjść do fryzjera i poprosić o wyrkoczykowe upięcie bo bałabym się, że skończę z "weselnym, wylakierowanym ulem" z z lat 90tych a teraz zaczynam się zastanawiać czy mojej Izy kiedyś nie pomęczyć o jakieś warkocze. Mikołaj zaprezentował misterne sploty, które nie przypominają topornych upięć z końca ubiegłego wieku, są lekkie kobiece i pełne dynamizmu. #MIŁOŚĆ!
To samo upięcia Łukasza, lekkie, świeże, niesamowicie seksowe a jednak nowoczesne. Mogłabym tam siedzieć i podziwiać co oni wyprawali na NASZYCH głowach. Sama chciałam się zgłosić ale spora kolejka sprawiła, że nie chciałam się wpychać i wolałam patrzeć na ich działania. Zastanawiałam się jak Łukasz wykonywał pewne wsuwkowe upięcie Karoliny Gilon a tutaj pokazał nam je na żywo. To nie fryzjerstwo a magia :)
Oprócz sporej wiedzy merytorycznej i zasady " brudnych włosów" muszę wspomnieć, że warsztaty mijały na totalnym spontanie i w tak chillowej, radosnej atmosferze, że od razu chciało się działać i chłonąć jak najwięcej z tego spotkania. Mega spotkanie które nie ukrywam chętnie bym powtórzyła.
Muszę Wam jeszcze przedstawić jedną osobę Widzicie to piękne drobniutkie dziewczę ? W internecie figuruje jako ZOŁZA z KITKĄ ale oficjalnie informuję, że nie taka zołza jak siebie określa, cudowna kobietka i zdolna :) Jej sploty to konkurencja dla panów prowadzących warsztaty, więc bójcie się :) To ona zmajstrowała mi warkoczyki no i Biszkopcik też była zachwycona :)
Jeszcze parę zdjęć ze słonecznej przerwy...
Czy warto jechać na Beauty by Bloggers?
Moi drodzy jeśli jesteście ludźmi którzy tak jak ja lubią chwytać każdy dzień, chcą chłonąć nowe doświadczenia i wiedzę jak gąbka, a do tego macie niepochamowane pokłady energii to rozważacie zapisy. Na warsztatach dzieje się dużo, można wyłapać trochę wiedzy z tematyki w której nie brylujemy(tak jak u mnie paznokcie i zdobienia) można poszaleć, pośmiać się i co najważniejsze, spędzić ten czas w doborowym towarzystwie. Poznać nowe produkty, przyjrzeć się bliżej markom które nas interesują. BbB to kilka kreatywnych godzin które zapamiętacie na długo.
Ja zapisałam się już na drugą edycję, nabór trwa a ja zaciskam piąstki w nadziei, że się uda :) Tym razem spotkanie ma odbyć się na Śląsku :) Tak w Katowicach w których przez pół nocy zamawiałam taxę na ulicę "Marsjańską", Mazgoo-mistrzyni przypału :D
Oprócz wspaniałych wrażeń marki przygotowały dla nas upominki. Chiodo Pro otrzymałyśmy zestaw do wykonania hybryd czyli, top, bazę oraz dwa kolory, mi niestety jeden kolor zaginął w trakcie jednej z przerw, ale przemilczmy to ;) W torbie znalazłam jeszcze pilniczek oraz wielki krem do rąk o zapachu malin. Paese uraczyło nas pudrem do twarzy z SPF 30 (do mnie trafił odcień 3W Sand), puder jest świetny ale mi potrzeba alabastrowego więc będę szukała najjaśniejszego wydania na wyspach marki. W paczce Paese była również pomadka w kredce w kolorze 60 oraz 4 wkłady: dwie pomadki z dodatkiem olejku arganowego oraz dwa matowe cienie z serii Kashmir.
Ostatnia paczka tym razem od partnera spotkania czyli Paula Mitchella skrywała w sobie, aż cztery produkty: szampon oraz odzywkę z serii Extra-Body do tego spray wykańczający Awapuhi oraz suchy szampon Express Dry. Produkty testuje od 3 tygodni iw tym tygodniu przeczytacie recenzję serii pielęgnacyjnej. Bo jest o czym pisać :)
I co? Macie jeszcze jakieś wątpliwości czy warto wybierać się spotkania warsztatowe? Myślę, że rozwiałam Wasze wątpliwości :) Dajcie znać które warsztaty Was najbardziej zainteresowały :)
Ściskam I mknę się chłodzić :)
____________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)