Coś Ty taka biała? Ktoś umarł? Gruba jesteś... Trzy teksty które usłyszałam w całym swoim życiu i zostały u mnie w głowie. Mimo, iż minęły lata to niczym siekiera raniąca drzewo na zawsze zostawią jakiś ślad w łepetynie. Jeśli o mnie chodzi wyrastałam i nadal żyję w rodzinie w której przywiązuję się ogromną uwagę do słów, nikogo nie obraża się bezpodstawnie, traktuje się innych raczej tak jakby samemu chciało być się traktowanym. Rodzicie wychowali mnie tak, abym żyła zawsze w zgodzie z własnym sumieniem - nie krzywdziła innych, nie lekceważyła potrzebujących a na jakieś zaczepki reagowała lekceważąco. I w sumie nadal tak żyję może z pominięciem tej ostatniej kwestii, bo nie reagowanie kiedy ktoś mnie zaczepia to zwykłe frajerstwo. Chociaż wiem, że czasy się zmieniły i używanie takiego określenia nie jest modne ale mnie moda w tym aspekcie mało interesuje. Nastały czasy w których urażanie kogoś jest normą, wszyscy powtarzają MAM PRAWO WYRAŻAĆ WŁASNE ZDANIE, ok - spoko tylko każdy może wyrazić je z odrobiną a nawet szczyptą klasy. Problem obecnego społeczeństwa polega na gruntownej zmianie - ludzie zarośli chamstwem i mimo noszenia baletek Tommego nadal wystaje z ich obuwia słoma.
Hejt stał się czymś normalnym, czymś powszechnym a dla mnie to zwykłe zjawisko Echolalli. Sorry ale większość haseł które niesie hejt to ślepe formułki zasłyszane u kogoś i bezmyślnie, niczym lawina błotna powtarzane jedno przez drugie.
Podejrzewam, że zjawisko prześladowania dotknęło każdego - w szkole, na podwórku lub w późniejszym etapie żywota, pracy czy najpopularniejszym obecnie - internecie. Sebixy, Karynky czy inne Anonimky zawsze są i nie grzeszą intelektem - nawet dzisiaj oglądając live jednej z większych polskich instagramerek dostrzegłam jednego użytkownika który jak szaleniec co chwilę wystukiwał: "masz krzywy ryj", "takie włosy trzeba objebać", "wyglądasz jak tania dziwka". Jakim trzeba być frustratem aby publicznie obrażać innych jeszcze w internecie, gdzie dzięki opcji screenowania nic nie ginie - i każda taka wypowiedz, zaraz może zakończyć się pozwem. No kim trzeba być chyba tylko idiotą?
Kim jest więc HEJTER?
Małym, obrzydliwym karaluchem który próbuje wprowadzać ferment, krzyczy z ukrycia, powoduje chaos. Sprawia, że przez chwilę robi się o nim głośno. To taka petarda która przez moment tli się i wybucha, nie pozostawia po sobie długiego wspomnienia, jedynie śmierdzący nalot i kupę śmieci. Jaki jest hejter...to zazwyczaj osoba z zaburzeniami psychicznymi, zazdrosna, samotna, skłonna do matactwa, bezwględnie potrzebująca uznania nawet bardzo małej ilości osób, często skrzywdzona przez życie. Do opisu pasuje też standardowy sadysta ale myślę, że to już mniejszy odsetek negujących ( mam taką szczerą nadzieję).
Osoba która raz została doświadczona negatywnie przez los zawsze będzie przejawiała goryczkę w stosunku do ludzi i jeśli nie stanowisz nawet ziarnka powodu cierpienia tej osoby to nie znaczy, że wybuch frustracji nie zostanie przelany właśnie na Ciebie.
Takie osoby nie myślą racjonalnie, zachowują się jak fani ale Ci psychofani, stalkerzy którzy niczym szaleńcy śledzą Twój profil intensywnie i w zależności od kaprysu przejawiają mniejsze, lub większe oczernianie.
Czy warto więc przejmować się hejtem?
Oczywiście każdy napiszę, że nie, po co brać to sobie do głowy, tyle, że czasami łatwo jest gadać udzielać rad rodem z poradnika dla perfekcyjnych, gorzej jednak uporać się z ciężarem niezadowolenia odbiorców. Nie każdy kto tworzy w sieci jest pewny siebie, tryska humorem o smaku tropikalnego shake'a, wielu ludzi decyduje się na pracę przez ekran, własnie ze względu na swój introwertyzm i chęć ograniczenia kontaktów spłoecznych do minimum. Wydawać się może, że osoba która nie przepada za ludźmi i dostaję negatywnego strzała zdecydowanie trudniej znosi stan hejtu niż typowy ekstrawertyk, tu jednak nie jestem do końca przekonana. Bo pewny siebie ekstrawertyk jednak czerpie swą energię do działania ze spotkań z innymi i tak samo jak napędza go pozytywny odbiór tak samo szybciej może wyniszczyć go fakt znienawidzenia w społeczeństwie. Tak jak widzicie nie ma jednej zasady na to jak sobie radzić, jedno jest pewne bez względu na uosobienie należy bezwzględnie reagować na takie sytuacje. Oczywiście nie wdawać się w dyskusję , bo zabawa shitem kończy się tym, że śmierdzisz tak jak ono więc tylko jasność i błyskotliwość umysłu może nas uratować ( oczywiście, jeśli nie preferujecie blokowania).
Sama rzadko kiedy doświadczam hejtu, jedno jest jednak pewne parę razy zdarzyło się, że ktoś próbował zadrwić z mojej karnacji, słyszałam teksty w stylu " kurwa, czego taka biała jesteś?", kilka razy zlekceważyłam owe zapytanie i później miałam do siebie pretensję, więc przy następnym odzewie odpowiedziałam dociekliwemu Sebixowi, że jestem śmiertelnie chora. Moment, kiedy zobaczyłam, jak ten durnowaty uśmieszek znika maskując jego szczerbate uzębienie i wprawia go w stan zmieszania,lekkiego zastanowienia był bezcenny. Nie wiem na ile to dało mu pstryczka w nos ale przy kolejnych spotkaniach nieznajomy/znajomy zaczął mówić mi cześć.
Inna kwestia, Ci którzy mnie znają wiedzą, że lubię czarny kolor. Od małego lubuję się w tym kolorze co nie oznacza, że jestem satanistą i zjadam koty. Czarny to dla mnie barwa która scala wszystko. Jest jak wisienka na torcie, która tworzy ten jeden mocny punkt w sztuce, ubiorze czy wnętrzach. Jedni kochają róż inni wolą klasykę... ale płynę do brzegu. Ubrana kiedyś na czarno wsiadłam do busa, a tam pewien niby śmieszkowy kierowca zamiast dowiedzieć się miejsca mojej docelowej podróży ze śmiechem zapytał: "Czy ktoś umarł?" więc długo nie zastanawiając się ze smutną miną i obniżonym głosem odpowiedziałam, TAK. Kolejny raz zdjęłam durny uśmiech z twarzy jakiegoś pajaca. Kierowca chyba poczuł się na tyle głupio, że wydał mi bilet i nie chciał za niego kasy.
I wiecie co nadal zdarza mi się podróżować z hm.. nazwijmy go "Januszem" ale nigdy już nie spotkałam się z tym aby kiedykolwiek z kogoś zadrwił, mimo, iż zanim zwróciłam mu uwagę często szydził z emerytek, dzieci czy osób o bardziej misiowatej posturze.
Może to przykłady od czapy, ale chce Wam pokazać, że nie trzeba wiele aby zmieniać świat ku lepszemu. Nie bójmy się bronić siebie ale też tych którzy są obrażani. Wiem, że często nie reagujemy kiedy drugiemu dzieje się coś złego ale do cholery, nie dopuszczajmy aby zjawisko hejtu rosło w siłę. Szczególnie my, osoby które mają pewną grupę odbiorców i jak mało kto potrafią mówić głośno o tym co boli - wspierajmy słabszych. Nie bądźmy obojętni na przemoc, słowną ani psychiczną.
Czy kiedykolwiek spotkało Was coś niemiłego, jakiś chamski tekst ze strony drugiego człowieka? Czy nadal ukrywacie to w głębi siebie? Mnie trzymało, aż do dzisiaj ale postanowiłam powiedzieć wreszcie o tym głośno i czuje przyjemne oczyszczenie.
Zaraz północ uciekam sprzątać.
Ściskam <3
______________________________________________________________________
PS: 46,5 % to ilość społeczeństwa dotkniętego choć raz przemocą psychiczną w 2017r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)