Znalezienie bronzera który byłby dla mnie idealny graniczyło z cudem, latami szukałam czegoś co nie będzie oksydowało, nie przypominało cegły albo nie sprawi, ze moja cera będzie wyglądała jak sina czy brudna. Turbo jasna cera rządzi się innymi prawami i nie jest niestety najłatwiejszym "płótnem" do tworzenia makijażu :) Przez lata sięgałam po sprawdzone trzy produkty: 505 Inglota, Gotham z Nabli czy 17 Chilli Bronze od Pierre Rene. W ubiegłym roku odkryłam śliczny Cool od Tune Cosmetics ale i o ile Tune odpowiada mi bardzo (mimo swej wysokiej pigmentacji) to żaden z nich nie był, na tyle wybitny abym stwierdziła, ze wybieram jeden, zawieszam poszukiwania i zostaje z nim do końca świata albo jeszcze dłużej :)
Na Pixie łasiłam się długo ale ze względu na mój projekt #denkujeniekupuje nie chciałam robić zapasów więc czekałam, aż uda mi się zdenkować chociaż kilka kosmetyków do konturowania i wtedy złożyłam zamówienie.
OD PRODUCENTA
"W ogrodach Féerie Céleste słońce delikatnie obmywa rośliny swoim światłem. Ociepla korę drzew, ziemię i złoci piasek przy brzegach jezior. Pod liśćmi drzew i kwiatów można znaleźć brązy niemuśnięte światłem – o chłodnych, nasyconych tonach. Artyści, dotykając tych barw pędzlami, subtelnie przenoszą je i zamykają w produktach. Puder brązujący z ogrodów Féerie Céleste, wzbogacony w ekstrakt z brązowych alg, to produkt wykonany w 100% ze składników pochodzenia naturalnego."
OPAKOWANIE
Puder konturujący umieszczony jest w tekturowym, solidnym i poręcznym opakowaniu magnesowym, które przenaczone jest do wielorazowego użytku, posiada miejsce gdzie spokojnie możecie wymieniać refille. Napełniacze możecie dokupować i umieszczać w zgrabnej kasetce lub jeśli wolicie umieścić je w waszej ulubionej paletce magnetycznej. Opakowanie ma wygodny format, środek skrywa lusterko które pięknie, bez najmniejszego przekłamania odzwierciedla obraz.
ODCIEŃ - 100 - TAUPE WHISPER
Przepiękny, matowy odcień jasnego beżu z subtelną domieszką odcienia w kolorze jasnej, chłodnej szarości. Absolutnie nie jest to kolor trupi, nie pozostawia "sinych' czy "brudnych" śladów na skórze. Odcień nie oksyduje, nie wybija pomarańczowych ani czerwonych tonów. Będzie wymarzony dla bardzo jasnych i jasnych karnacji w zarówno chłodnym jak i neutralnym odcieniu.
FORMUŁA
Niezwykle przyjemna formuła, mięciutka, aksamitna jakby kremowa w dotyku. Pamiętajcie, że jest to produkt sprasowany ale nie ma nic wspólnego z kredowymi, tępymi cieniami. Efekt zbycia jest delikatny co dodaje wrażenia masełkowatej puszystej konsystencji. Nakładany pędzlem syntetycznym na skórę szybko stapia się z cerą, tworzy równomierny efekt. Można go stopniować i spokojnie dokładać warstw do uzyskania zadowalającego efektu - aczkolwiek u mnie jedno-dwa muśnięcia robią wszystko. Bronzer jest dobrze napigmentowany ale nie robi plam, obłędnie się blenduje a co za tym idzie wykonywanie makijażu jest szybsze i niezwykle przyjemne.
APLIKACJA
Testowałam różne aplikacje, odniosłam takie wrażenie:
- palce - w chwili musu dacie radę ale będzie to wymagało nadzwyczajnych zdolności
- gąbeczka - do aplikacji spokojnie naniesiecie i rozblendujecie ale nie jest to dobry sposób
- pędzel z włosiem z kozy - ze względu na dosyć szorstkie włoski agresywniej działa na strukture kosmetyku przez co mocniej nabiera większą ilość produktu. Polecam go dla osób opalonych lub z ciemniejszą karnacją lub osób z większym doświadczeniem, ponieważ można zaaplikować zbyt dużo odcienia na raz.
- pędzel z włosiem syntetycznym - delikatniejsze i mniejsze włosie zdecydowanie lepiej sprawdza się przy tej formule, ideałem będzie średnia zbitość. Takim pędzlem wystarczy raz omieść produkt aby nabrać równą ilość i dobrze wykonturować jedna część twarzy.
EFEKT NA SKÓRZE
Ze względu na łatwość aplikacji oraz konsystencję o której wspominam powyżej, nawet osoba niedoświadczona bez wyćwiczonej ręki nie zrobi nim sobie krzywdy. Produkt ładnie wtapia się w skórę, nie podkreśla niedoskonałości, meszku czy nierówności. Jest niezwykle trwały - od momentu nałożenia do zmycia wieczorem wygląda dokładnie tak samo. Dobrze współpracuje z minerałami wręcz tworzy z nimi spójną całość, co nie oznacza, że z podkłady płynne o gorszych składach nie podołają - absolutnie...
Bronzer równie ładnie wygląda na "mokrej bazie" ale trzeba chwilę odczekać od aplikacji podkładu aby ułatwić sobie blendowanie, ewentualnie nałożyć go na przypudrowanie.
Zestawiłam go z kilkoma znanymi odcieniami bronzerów abyście miały wyraźny podgląd na odcień :)
(Lovely - GoldenGlow-CoolBrown, TuneCosmetics-CoolComposer, Pixie 100, Inglot-505, Kobo-SaharaSand)
SKŁAD
MICA, ZINC STEARATE, CAPRYLIC / CAPRIC TRIGLYCERIDE, SILICA, OCTYLDODECANOL, SORBITAN STEARATE, PENTYLENE GLYCOL*, GLYCERYL CAPRYLATE*, GLYCERYL UNDECYLENATE*, ALARIA ESCULENTA EXTRACT, (+/-): CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77742, CI 77010
TERMIN PRZYDATNOŚCI
Należy zużyć w 24 miesiące od pierwszego otwarcia. Wydajność bardzo duża, używam od codziennie od jakichś 2 miesięcy za mną 1/3 opakowania.
CENA/ DOSTĘPNOŚĆ
118zł/9g - SKLEP PIXIE COSMETICS, DROGERIA PIGEMNT, MINTI SHOP.Pixie na swojej stronie oferuje często bardzo korzystne promocje, swój bronzer nabyłam za ok 65zł, więc warto polować :)
Dajcie znać jakie bronzery obecnie używacie i który jest Waszym ulubieńcem :) Podoba się Wam odcien 100 z Pixie? Moim zdaniem to cudowny odcień bez brudnych i ciepłych podtonów <3
Ściskam :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)