Nie chce kolejny raz tu pisać o Covidzie (zainteresowanych zapraszam później do wcześniejszego wpisu) ale zdrowotnie się posypałam, wymuszony na mnie brak ruchu sprawił, że ciało które zawsze było dobrze rozciągnięte i wygimnastykowane zaczęło mieć jakieś blokady, już po 3 miesiącach pojawiły się ograniczenia na które dotąd nie musiałam zwracać uwagi tj. drętwienie kończyn, napięte mięśnie karku no i palący ból ramion. Dziiiizasss mnie nigdy nic ale to absolutnie nic nie bolało jeśli chodzi o sprawy mięśniowo-kostno-stawowe a tu bach! Ponad rok temu...
....kupiłam dla bliskiej mi osoby pistolet do masażu, wiecie taki niby gadżet ale jednak fachowy sprzęt mocno polecany przez specjalistów (tutaj po konsultacji z neurologiem i fizjoterapeutą) aby właśnie "rozbijać" mięśnie i przynosić ulgę obolałym strefom. Kosztował wtedy sporo ale miał dużo różnych końcówek które były zarówno do masażu płytkiego i głębokiego ale z uwzględnieniem punktów spustowych, większych mięśni czy ścięgien. Masażer spisa się fenomenalnie u bliskiej osoby więc kiedy nadarzyła się okazja postanowiłam kupić awaryjnie coś podobnego do domu abym miała rozwiązanie w razie godziny "W" wybrałam mniej zaawansowany model (ale też z kilkoma wymiennymi końcówkami) i dużo tańszy (za około 220zł.) bo wiedziałam, że raczej nie będę musiała z niego często korzystać. Gadżet przeleżał w szafie pare miesięcy, aż postanowiłam go użyć w tym roku. Nie ukrywam masaż przynosił ulgę ramionom, ale co mnie zaskoczyło mimo niewielkich prędkości, dosyć mocno oddziaływał na skórę, może nie w postaci krwiaków ale mocnego zaczerwienienia skóry a nawet mikro pajączków, korzystałam więc z najłagodniejszej nakładki ale nadal ta część była mocno poobijana i purpurowa, sądziłam, ze tak musi być ale zagadałam do swojego znajomego który jest fizjoterapeutą i od razu stwierdził, że coś jest nie tak. Wiadomo mam delikatną skórę, znacznie wrażliwszą od większości ale też nie do tego stopnia aby pistolet do masażu na niskiej prędkości robił mi krzywdę. Dodatkowo był ciężki, bolał mnie nadgarstek więc często masowanie konkretnego miejsca na łopatkach po chwili się "przesuwało" bo ciało nie dawało utrzymać go w odpowiednim miejscu. Nie chciałam korzystać z zabiegów w gabinecie bo był to czas kiedy nie miałam nawet siły przemieszczać się w domu więc pomysł spadł na masażer do ciała innego typu, tak aby ograniczyć ciężar oraz skupić się na innym tworzywie, czymś delikatniejszym. Wysłuchując wszelkich porad, miałam schemat pod który miałam odszukać właściwy sprzęt. Przeszukałam masakryczną ilość stron i obdzwoniłam wiele punktów i wicie co mnie zaskoczyło, wiele propozycji "medycznych" to te same produkty (nawet te same opakowania) co masażery dostępne w profesjonalnych sklepach erotycznych, tyle, że tam są dwa razy droższe.
Wybrałam masażer z silikonu medycznego który działa bezprzewodowo i ma w sumie długi czas pracy naładowanej baterii. Posiada dziewięć różnych programów wibracyjnych, ma też bardzo fajną funkcję podgrzewania chyba do maksymalnie 45 stopni Celsjusza (mega przydatna rzecz przy bólach menstruacyjnych czy zakwasach). Ogólnie jestem w szoku bo kierując się samym wyglądem pewnie pominęłabym ten gadżet (nie oszukujmy się wygląda jak wibrator) a jednak spisuje się lepiej do masaży ciała niż zakupiony wcześniej pistolet. Wibracje są silne ale przez ich różnorodność można śmiało wybrać te najbardziej dogodne dla konkretnej strefy. Przez to, że jest poręczny i lekki nie obciąża nadgarstków a jednocześnie super dociera w konkretne miejsce bólu czy dyskomfortu.
Warto też pamiętać jak prawidłowo masować poszczególne strefy ciała tak aby uzyskać efekt i było bezpiecznie. Zostawiam małą ściągę:
- Skóra głowy – delikatne ruchy w górę i w dół od szyi do czubka głowy
- Twarz – powolne ruchy od nosa na zewnątrz twarzy, uważajmy na oczy
- Barki – od karku na zewnątrz i z powrotem, im bardziej spięte mięśnie tym mocniej
- Kark – powolne i delikatne okrężne ruchy
- Ręce – zaczynamy od palców i dłoni kolistymi ruchami w kierunku przedramienia
- Pierś – od środka piersi w stronę barków ostrożne ruchy
- Plecy – zaczynamy od górnej części wykonując ruchy na zewnątrz pleców schodząc w kierunku pośladków
- Brzuch – delikatne koliste ruchy od środka brzucha na zewnątrz, powoli i dokładnie
- Stawy – bardzo ostrożnie i delikatnie kolistym ruchem
- Nogi – od stóp w górę, kolistymi ruchami powoli w stronę uda
Systematyczne masowanie np. 2-3 raz w tygodniu przynosi spoko ukojenie, zwiększa ruchliwość mięśni (a przez to stawy łatwiej pracują) jest to zbawienne szczególnie chwili kiedy ciężko o większy ruch (miałam takie zawroty głowy, że nie mogłam nawet robić jogi), spięty kark czy bóle lędźwiowe przestają istnieć a skutkiem ubocznym masowania jest poprawa jędrności skóry, ładniejsza bo jest lepsze ukrwienie (a jak dodacie szczotkowanie na sucho to już ogólnie bajka!) no i limfa, nie zbiera się tam gdzie jej nie chcemy więc ruszając zastój ciało się trochę wysmukla no i jeśli masujecie brzuch to większa szansa, że wspomagacie perystaltykę jelit więc wzrasta metabolizm. Wiadomo najlepiej robić to przy aktywności fizycznej ale jeśli aktualnie stan zdrowia na to nie pozwala to jest to narzędzie podnoszące komfort życia :)
Jestem absolutnie na tak i szczerze Wam polecam rozważyć zakup właśnie takiego masażera bo może i prezentuje się dla niektórych kontrowersyjnie ale wygoda użytkowania jest znacznie lepsza, serio poręczniejszy, szybciej się ładuje (na usb) a komfort rozbicia mięśni jaki przynosi jest w stanie zrekompensować to jak wygląda, serio :)
Jakby coś jest też wariant różowy ;) aha, nie podałam... cena tego masażera to 139zł i kupowałam go tutaj profesjonalny masażer do ciała .
To tyle ode mnie, dajcie znać czy korzystacie z masaży, masażerów a może tego nie potrzebujecie ;) Jeśli macie jakieś pytania to śmiało spróbuje podpowiedzieć :)
Ściskam i życzę miłego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)